Bez makijażu cz.14 – Anna Rogosz: „Moim największym sukcesem jest codzienna walka z samą sobą”

W dzisiejszy jakże piękny wieczór, publikujemy kolejny, czternasty już odcinek naszego polonijnego cyklu, w którym możecie poznać nasze piłkarki „od kuchni”. Dziś na pytania odpowiada Ania Rogosz – zawodniczka drugiej drużyny, gdzie najczęściej występuje w napadzie. Dysponuje świetnym uderzeniem, którym potrafi zaskoczyć bramkarkę rywali, prywatnie – dusza towarzystwa i przesympatyczna osoba. Zapraszamy do lektury!

 

Dlaczego piłka nożna?

Piłka nożna pojawiła się w moim życiu przez zaproszenie na obóz piłkarski, które otrzymałam od przyjaciółki, jeszcze za czasów gimnazjum. Wtedy myślałam, że to fajna okazja by gdzieś pojechać. Od tamtej pory przekonałam się, jakim wspaniałym sportem jest piłka i tak już zostało.

Największy sukces?

Nie potrafię nazwać w ten sposób żadnego z momentów w moim życiu. Dla mnie największym sukcesem nie jest coś, co zdobyłam i już to mam, jest odhaczone. Moim największym sukcesem jest raczej codzienna walka z samą sobą, zmaganie się z własnym ego, czy wytrwałość w dążeniu do tzw. doskonałości.

Twoja ksywka?

Osobiście uważam, że nie posiadam takiej, ale zdarza się niektórym mówić do mnie „Anna Rrrrrrr” <śmiech>

Piłkarski idol?

Lionel Messi.

Najlepsza zawodniczka z jaką miałam okazję zagrać to…?

Ciężko powiedzieć która z nich była najlepsza… Nie podejmę się tego.

Najbardziej utalentowana polonistka?

Nic oryginalnego tu nie napiszę, bo jest nią oczywiście Noemi Dziekan.

Niezapomniany mecz?

Był jeden, rozegrany w Tychach lata temu z Unią Opole. Wynik był porażający (ZET Tychy – Unia Opole 0-31, rozegrany 17 września 2005 roku, przyp.red.), ale mimo to był niezapomnianym przeżyciem.

Ulubione jedzenie?

Ciasto, w każdej postaci.

Ostatnio obejrzany film?

„Bezcenny dar”.

Ulubiony wykonawca/zespół muzyczny?

Jordin Brianna Sparks. Piosenkarka może mało znana, ale bardzo ją lubię, a w szczególności jej utwór w „No Air” w duecie z Chrisem Brownem.

Kawa czy herbata?

Nie cierpię kawy, zdecydowanie jestem za herbatą.

Ulubiony owoc?

Kocham arbuzy!

Alkohol?

Temat rzeka…

„X Factor” czy „Jeden z dziesięciu”?

Zważywszy na to, że w telewizji już nic ciekawego nie leci, to uważam, że „Jeden z dziecięciu” jest teleturniejem na poziomie, w którym wiedza ma jakieś znaczenie i nie trzeba wysyłać SMS-ów.

Najważniejsza rzecz w Twoim życiu?

Najważniejszą rzeczą dla mnie jest nieustanna praca nad sobą, stawanie się z dnia na dzień coraz lepszym człowiekiem, odkrywanie tego, czego jeszcze o sobie nie wiem, bym mogła kiedyś powiedzieć „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary dochowałem. Na koniec odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości”.

Share This