Dzisiaj w naszym cyklu rozmowa z przesympatyczną zawodniczką II zespołu, najczęściej grającą na pozycji pomocniczki/skrzydłowej. Monika Witczak „bez makijażu” – zapraszamy!
Dlaczego piłka nożna?
W zasadzie nie wiem dlaczego, od zawsze się tym interesowałam. Jako mała dziewczynka zawsze z tatą patrzałam na mecze, kuzynom zabierałam sprzęt. Pierwsze moje korki były właśnie od kuzyna – o 2 rozmiary za duże. Ale co tam, grało się na boisku.
Największy sukces?
Ciężko mi wymienić jakiś konkretny sukces. Cieszę się z każdego małego, chociaż zdanie egzaminu na prawo jazdy po ciężkiej męce – to było coś!
Moja największa zaleta i wada.
Moją zaletą jest to, że pomimo wielu przeszkód staram się nie poddawać . Natomiast największą wadą jest lenistwo.
Drużyna, której kibicuję?
Jestem zachwycona Bundesligą – dlatego Bayern Monachium.
Najbardziej nielubiany piłkarz?
Zdecydowanie Cristiano Ronaldo. Ale trzeba przyznać, że skubany jest niezły…
Największy talent w Polonii?
Każdy w Polonii jest na wagę złota, ale dla mnie idolem jest Pani kapitan Agata Kowalska.
Ulubiona drużyna?
Od zawsze reprezentacja Niemiec.
Ulubiony zespół muzyczny/wykonawca?
Słucham wszystkiego, co wpadnie mi w ucho, począwszy od Kornu czy Systemu, przechodząc przez ABBĘ, Shakirę, kończąc na disco polo.
Alkohol?
Jak słodki to może się skuszę.
Ostatnio obejrzany film?
Moim ostatnio obejrzanym filmem to Cinema Paradiso.
Największe marzenie?
Już się spełniło. Teraz muszę wymyślić jakieś nowe. <śmiech>
Najbardziej znienawidzona ludzka cecha?
Zdecydowanie fałszywość.
X Factor czy Jeden z dziesięciu?
Wybrałabym Jeden z dziesięciu. Tam przynajmniej mogę postrzelać.
Mecz Polonii na boisku, czy Premier League z trybun?
Oczywiście, że mecz Polonii na boisku.
Jaki cel na przyszły sezon?
Mam nadzieje, że awans i gra na nowym, pięknym stadionie przy pełnych trybunach. I oczywiście zwycięstwo w Kobiecej Lidze Orlika – może znowu wpadnie jakaś statuetka. Kto wie…