Witamy w cyklu „Bez makijażu”, który powraca na naszą stronę! W nim co poniedziałek będziecie mogli poznać zawodniczki – tak, jak wskazuje tytuł – bez makijażu, od prywatnej strony. Dziś na pytania odpowiada Weronika Bolek, nieustępliwa obrończyni, która już niespełna 2,5 roku cieszy oczy kibiców Polonii czystymi odbiorami, heroicznymi powrotami i fizycznymi starciami z przeciwniczkami. Zapraszamy do lektury!
Dlaczego piłka nożna?
Dlatego, że od małego mam kontakt z piłką, a w mojej rodzinie wiele osób gra i właśnie oni przekonali mnie do tego, żebym też zaczęła.
Sukienka czy dres?
Dres, bo jest wygodniej!
Drużyna, której kibicujesz?
Real Madryt i Juventus.
Najlepsza zawodniczka z jaką miałam okazję zagrać to?
Może ujmę to tak: zawodniczka, z którą grało mi się najlepiej to Edyta Mazur.
Najlepsza zawodniczka przeciwko której miałam okazję zagrać to?
Jest wiele dobrych zawodniczek i niestety nie umiem wybrać tej najlepszej.
Twoja ksywka?
Hmm… W drużynie mówią do mnie „Bolec”, a tak ogólnie to „Boluś” – zależy od sytuacji i osoby.
Ulubiony film?
Nie mam ulubionego, ale ostatnio oglądałam serial „Szkoła dla elity”.
Gdy miałam 7 lat, chciałam być…?
Wtedy już grałam w piłkę i chciałam zostać piłkarką.
Twoje popisowe danie, które zawsze smakuje wszystkim?
Myślę, że tortilla.
Nike czy Adidas?
Adidas.
Polska ekstraklasa – oglądam i śledzę.
Nie śledzę polskiej ekstraklasy, ale niekiedy oglądam.
Plotki?
Nie powinny mieć miejsca.
Dokładny plan, czy „jakoś to będzie”?
Jakoś to będzie.
Mecz, po którym chciałaś zapaść się pod ziemię?
Każdy, w którym nie zagram dobrze. Ale najbardziej zapadł mi w pamięci mecz Astorią Szczerców rok temu. Przegraliśmy wtedy 0:6, strzeliłam samobója, a na dodatek zeszłam w przerwie z kontuzja.
Największa wada i zaleta?
Wada to szczerość, a zaleta? Niektórzy mówią, że jestem troskliwa, więc chyba właśnie to.